czwartek, 25 października 2007

San Cristobal las Casas - viva zapata!






Wszystko przebiega zgodnie z planem, po usmazeniu sie na plazy w PE, gdzie doznalismy znacznych poparzen skory, (troche brakuje mi tej wakacyjnej atmosfery malego miasteczka, gdzie wszystcy chodza w klapach bez koszulek) wsiedlismy w nocny autobus do San Cristobal w Chiapas (jeden z najbiedniejszych regionow) i po 13h wyladowalismy 2000 m nad poziomem morza, gdzie przywitaly nas chmury, ludzie w grubych kurtkach i przeblyskujace gdzieniegdzie slonce. Mieszkamy w Casa di Gladys, przyjemny hostel z dobrymi cenami i mila obsluga. Idziemy w miasto!



kilka godzin po... miasto jest przepiekne kolonialna architektura, indianie z okolic sprzedaja swoje wyroby na miejscowym Zocalo, niemam serca targowac sie o 1$ tutaj to naprawde DUZA KASA(stanowia oni najubozsza warstwe spoleczenstwa), waskie uliczki czasami sie czlowiek zapomina chodzac po ulicy (3m szerokosci) ze powinien uzywac chodnika (0,5 m). Polska ma w tym miescie duzy szacunek, nie wiem czy slyszeliscie, mi przypomnialy sie echem felietony z anarchistycznych zinow (mac pariadka etc.) o EZNL i Powstaniu zapatystow , tutaj jest to zywa legenda, ludzie w koszulkach z podobizna Subkomendante, graffiti na murach, partyzantka caly czas czai sie po okolicznych gorach. Wznosimy toast drinkiem Cuba Libre! Viva Zapata! Revolucion o Muerte!




View Larger Map

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja też tak chcę!!! :-) Agata

Anonimowy pisze...

nie pijcie tyle, bo wam bedzie skora schodzic! :P

btw gdzie fotki ze smazenia sie na plazy?

Anonimowy pisze...

Poprawcie mnie jak jestem w błędzie,ale na tej fotce na desce to chyba Wojtas..._Macias:))

Anonimowy pisze...

co to za potwor morski co go Julka je? :>

Anonimowy pisze...

tak to oczywiscie ja na desce :)
polecielismy na bogato i zamowilismy homara :) wojtek